Zamiast wpisu o terapii – rozmowa z Pawłem Kurczakiem, psychoterapeutą z ośrodka LGBTerapia.pl
„Pacjenci często odkrywają, jak bardzo ich wewnętrzny głos jest opresyjny, czasem wręcz okrutny, poniżający…”
—
Gdy mówię o tym, że uczestniczę w psychoterapii, często spotykam się ze sceptycyzmem. Padają pytania: „a co takiego na tej terapii się robi?”, „czy to pomaga?”. Czasami te wątpliwości pojawiają się ze strony ludzi, którzy sami są w trudnej sytuacji życiowej. Co im odpowiedzieć?
Tak, psychoterapia działa i są na to dowody w postaci badań empirycznych, jaki i relacji osób, które brały udział w psychoterapii. Osoby te często mają subiektywne przekonanie o tym, że przejście własnej psychoterapii było im pomocne w dokonaniu istotnych zmian życiowych i/lub pozbyciu się przykrych, a czasem bardzo uciążliwych objawów. Co więcej poczucie istotności tego doświadczenia oraz poprawa w zakresie zgłaszanego problemu utrzymuje się często jeszcze wiele lat po zakończeniu terapii, a często objawy nie powracają lub pojawiają się ponownie w znacznie mniejszym nasileniu. Nie znaczy to, że psychoterapia jest uniwersalnym rozwiązaniem każdego cierpienia psychicznego. Ma ona swoje ograniczenia i czasem może okazać się nieskuteczna. Co się robi na psychoterapii? Przede wszystkim się rozmawia. W zależności od stosowanej strategii (szkoły psychoterapii) rozmowy te wyglądają nieco inaczej, jednak niezależnie od nurtu, w którym pracuje psychoterapeuta, rozmowa skupiona jest niemal w całości na życiu osoby zgłaszającej się po pomoc.
Czasami ludzie mówią: „nie potrzebuję, by mi ktoś mówił, co mam robić, sam sobie poradzę”. Tymczasem w mojej terapii to ja sam wyciągałem wnioski, dokonywałem wyborów. Terapeuta był towarzyszem, momentami przewodnikiem, ale mentorem chyba już nie. Kim w zasadzie jest terapeuta?
Można przyjąć, że osoby, które zgłaszają się po pomoc, zwykle wyczerpały już różne sposoby samodzielnego radzenia sobie z problemami. Sposoby te okazały się niewystarczająco skuteczne. Psychoterapeuta nie bierze odpowiedzialności za podejmowane przez pacjenta decyzje życiowe, a tym samym nie ma prawa mówić pacjentowi, co ten ma robić. Warunkiem psychoterapii jest uznanie przez obie strony, że pacjent jest autonomiczny w swoich decyzjach. Psychoterapeuta może natomiast, uwzględniając indywidualną sytuację swojego pacjenta, wskazywać na różne rozwiązania (w przypadku, gdy rozmówca nie jest w stanie ich samodzielnie wygenerować) lub tak prowadzić rozmowę, aby pacjent sam do tych rozwiązań docierał. Postawa mentorska u terapeuty w relacji terapeutycznej nie sprzyja leczeniu. Może sprawiać, że pacjent co prawda będzie dokonywał zmian, ale bez poczucia, że dokonał ich dzięki swoim zasobom, a bardziej dzięki mądrości psychoterapeuty. Określenie towarzysz, a czasem przewodnik jest bardziej adekwatne dla roli, jaką odgrywa psychoterapeuta w toku terapii.
Podczas mojej terapii zacząłem odróżniać orientację seksualną od tożsamości seksualnej. Mam wrażenie, że ta druga (heteroseksualna) przez długie okresy tłamsiła tę pierwszą (homoseksualną). Jak to działa?
Mówiąc o tożsamości seksualnej podkreślamy rolę subiektywnego doświadczenia, jakim jest orientacja seksualna. Moim zdaniem różnica między tymi pojęciami jest przede wszystkim taka, że mówiąc o orientacji, sugerujemy, iż należy określić się w którejś z trzech odrębnych kategorii – hetero, homo lub biseksualnej. W praktyce psychoterapeutycznej widzimy, że tożsamość seksualna może się zmieniać w ciągu życia, tzn. inaczej można przeżywać swoją seksualność na różnych etapach. Pojęcie orientacji seksualnej jest pojęciem starszym i obecnie zauważamy tendencję do odchodzenia od niego na rzecz pojęcia tożsamości seksualnej.
Ogromną szkodę wyrządziła we mnie homofobia, w której dorastałem. W konsekwencji słyszałem także na przykład w sobie głos „nie bądź ciotą!”. Podczas terapii udało mi się wreszcie w dużej części z tą wewnętrzną homofobią rozprawić. Zaliczam to do konkretnych korzyści z psychoterapii. Poza tym jestem bardziej pewny siebie i łatwiej mi bronić swoich racji. Nie uciekam od trudnych emocji. Jakie mogą być korzyści z terapii dla homomężow i ich żon lub dla homożon i ich mężów? A jakie oczekiwania nie są realistyczne?
Myślę, że w samym pytaniu zawarł pan odpowiedź dotyczącą korzyści, które może przynieść udana psychoterapia. Mam na myśli zmianę wewnętrznej narracji dotyczącej samego siebie na bardziej realistyczną. Pacjenci często odkrywają, jak bardzo ich wewnętrzny głos jest opresyjny, czasem wręcz okrutny, poniżający. Rozpoznawanie, świadome przeżywanie, nazywanie i adekwatne do sytuacji wyrażanie własnych uczuć jest często naturalną konsekwencją zmiany w psychoterapii. Korzyścią wynikającą z psychoterapii może być także bardziej adekwatne postrzeganie otaczającej rzeczywistości. Osoby, o które pan pyta, mogą z psychoterapii odnieść takie same korzyści, jak każda inna osoba. Wewnętrzna zmiana może prowadzić do zmiany w życiu osobistym, tzn. małżeństwa czy małżonkowie, którzy przeszli własną psychoterapię, zwiększają swoją szansę na podjęcie satysfakcjonującej decyzji dotyczącej ich przyszłości. Czasem zgłaszanym, choć nierealistycznym oczekiwaniem jest to, że psychoterapia zmieni orientację seksualną własną lub żony/męża.
Szczerość z terapeutą jest chyba punktem wyjścia do terapii, prawda?
Tak, szczerość jest warunkiem koniecznym w psychoterapii. Mam tu na myśli podejmowanie świadomego wysiłku, aby mówić o różnych aspektach swojego przeżywania. Oczywiście czasem można nieświadomie zniekształcać zaobserwowane wydarzenia, konfabulować – czyli pamiętać wydarzenia, które nie miały miejsca.
Kto może się zgłosić do Pana na terapię? Kiedy jest się na nią gotowym?
Na psychoterapię może zgłosić się każda osoba, która nie radzi sobie z własną sytuacją życiową. Gotowość do podjęcia psychoterapii ustala się podczas pierwszych kilku spotkań. Jednak największe szanse powodzenia w całym przedsięwzięciu mają osoby, które dojrzały do myśli, że chcą coś zmienić w swoim życiu i są gotowe do poniesienia ryzyka, które psychoterapia za sobą niesie. W kontekście homożon/mężów największym jest oczywiście ryzko rozstania z dotychczasowym partnerem/ką i różnych konsekwencji, które za tym idą, tzn. podział majątku, zmiana miejsca zamieszkania, coming out.
Na pierwszą sesję do psychoterapeuty (dla par) zaciągnęła mnie moja ówczesna żona. Poszedłem chętnie. Próbowaliśmy być na tej sesji konstruktywni, ale zamiast tego konflikt między nami tylko rozgorzał. Nigdy do tego gabinetu nie wróciliśmy. Inna psychoterapeutka, po wysłuchaniu mojej historii powiedziała, że ja „już wszystko wiem, podjąłem decyzję” i że ona nie widzi pola do działania – moja późniejsza terapia pokazuje jednak, że była to błędna ocena. Jak rozpoznać, że trafiliśmy do dobrego terapeuty?
Bardzo często osoby, które trafiają do mnie po pomoc, mają za sobą nieudane doświadczenia terapeutyczne. Zapewne część moich pacjentów, którzy nie zdecydowali się kontynuować lub podjąć psychoterapii ze mną, także uznała mnie za niewystarczająco dobrego dla nich psychoterapeutę. Niestety jest to naturalne ryzyko poszukiwania tego typu pomocy. Tak w relacji z terapeutą jak i w innych relacjach czasem ‘nie zaiskrzy’. Musimy więc mieć sami poczucie, że czujemy się wystarczająco zrozumiani przez psychoterapeutę oraz że terapeuta daje nam odpowiednio dużo przestrzeni na wyrażenie siebie. Oczywiście możemy zmniejszyć ryzyko trafienia do ‘złego’ terapeuty. Najlepiej zrobić to, weryfikując wykształcenie, doświadczenie zawodowe oraz fakt czy terapeuta poddaje swoją pracę regularnej kontroli u superwizora psychoterapii. Zawsze możemy poprosić o imię i nazwisko superwizora psychoterapii i skontaktować się z nim. Czasem także praca w renomowanym zespole psychoterapeutów zmniejsza takie ryzyko. Ośrodki psychoterapii często gwarantują jakąś strukturę, tzn. jest jakaś osoba odpowiedzialna za jakość pracy, do której można się w razie problemów odwołać, często cały zespół poddawany jest superwizji, a ośrodek wymaga regularnej aktualizacji wiedzy. Warto weryfikować jakość posiadanych przez terapeutę certyfikatów, szkoleń. To naprawdę ma znaczenie czy psycholog skończywszy studia, zaczyna pracować jako psychoterapeuta, nie mając wcześniej żadnych lub prawie żadnych doświadczeń, szkoleń i często własnej psychoterapii. Niestety, prawo w Polsce jest w tym zakresie bardzo liberalne. Szkolenia w renomowanych ośrodkach w Polsce trwają od 4 do 5 lat, a żeby je rozpocząć i skończyć, należy przepracować setki godzin pod kontrolą.
Czasami, szczególnie w mniejszych społecznościach, pojawiają się obawy o kwestie prywatności rozmów…
To, co jest powiedziane w gabinecie, musi zostać między psychoterapeutą, a jego pacjentem (z wyjątkiem sytuacji bezpośredniego zagrożenia czyjegoś życia). To kwestia profesjonalizmu zawodowego. Między innymi dlatego warto sprawdzać, do kogo zwracamy się po pomoc.
Moja terapia w większości odbywała się przez Skype’a – z konieczności, bo tu, gdzie mieszkam, nie miałem dostępu do terapeuty z doświadczeniem w pracy z osobami LGBTA. Czy to ważne, by terapeuta miał właśnie takie doświadczenie?
To zależy od preferencji psychoterapeuty. Nie każdy terapeuta daje sobie prawo do takiej pracy. Największe wątpliwości budzą tutaj straty wynikające z braku bezpośredniego kontaktu (umyka znaczna część niewerbalnych elementów komunikacji w tym mikromimika, która odgrywa bardzo ważną rolę). Wątpliwości mogą też budzić kwestie związane z poufnością rozmów.
Osobiście podejmuję się psychoterapii na odległość wyłączenie z pacjentami, którzy nie doświadczają poważnych (w sensie psychiatrycznym) chorób psychicznych i/lub zaburzeń osobowości oraz realnie nie mają możliwości skorzystania z pomocy w gabinecie w miejscu swojego zamieszkania w swoim języku.
Co by Pan powiedział osobie, która waha się czy rozpocząć terapię? Może jakieś przykłady „happy endów” z Pana praktyki?
Powiedziałbym, żeby poczekała, aż przestanie się wahać. Uważam, że decyzja o podjęciu psychoterapii musi być świadoma i nie ma sensu do niej namawiać. Najczęściej udaje się to zweryfikować podczas konsultacji. Takich happy end’ów jest sporo, ale każda z historii jest inna stąd proszę mi pozwolić nie odpowiadać o nich ze względu na poufność.
Gdzie homomężowie i ich żony oraz homożony i ich mężowie mogą szukać więcej informacji o pomocy psychologicznej i psychoterapeutycznej dla siebie?
Trudno jest jednoznaczenie odpowiedzieć na to pytanie. Często organizacje LGBT mogą przyjść z pomocą. Przede wszystkim należy weryfikować poszczególnych psychoterapeutów, co do ich doświadczenia (także w tychże organizacjach). Łatwiej natomiast odpowiedzieć, gdzie pomocy nie szukać! Omijajmy szerokim łukiem takiej miejsca, które sugerują, że leczą z homoseksualizmu lub w narrację dotyczącej swoich metod pracy, wplatają wątki religijne. Psychoterapia to jednak metoda oparta o badania naukowe i warto o tym pamiętać – nie każde oddziaływanie zwane psychoterapią jest nią rzeczywiście.
Ja i moja partnerka brałyśmy udział w terapii w ośrodku Psychologgia Plus w Warszawie. Pracują tam super specjaliści. Cieszę się, że istnieje taki ośrodek, w którym można szukać wsparcia 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja byłam u psychoterapeuty Mateusza Dobosza w Lesznie, świetny specjalista – polecam
PolubieniePolubienie