#jestemLGBT

731 – tyle dokładnie lajków otrzymaliśmy z Danielem po naszym wspólnym, publicznym coming oucie w ramach akcji #jestemLGBT. W serduszka w mediach społecznościowych klikali znajomi z pracy, sąsiedzi z dzieciństwa, starsi wujkowie i ciocie. I zero hejtu. Jesteśmy chyba mniej homofobicznym społeczeństwem niż wielu próbuje nam wmówić. Jeszcze 3 lata temu wizja głośnego powiedzenia „jestem gejem” wywoływała u nas paraliż. Teraz niemalże wyrywaliśmy się do świata. Chcieliśmy dać świadectwo ciężko odrobionej lekcji: naszej wartości nie określa orientacja, a nasze czyny.

Coming out publiczny poprzedzony był coming outami w rozmowach z rodziną, przyjaciółmi, znajomymi. Pewnie naliczyłbym ich pod 100. Pierwszych kilkanaście coming outów było zaplanowanych z dużym wyprzedzeniem. Często dużo mnie kosztowało, by dojść do „tego” momentu w rozmowie. Gdy się otwierałem, najlepszą reakcją był de facto brak reakcji, np.: „Łe, nudy, myślałem, że rzeczywiście masz jakąś bombę”. Często padały pytania o Ankę i dzieci, opisywałem jak wyglada teraz nasze życie, że wszyscy czujemy się dobrze – to chyba robiło na wszystkich największe wrażenie. Do słabszych reakcji należało np.: „Mam wielu przyjaciół gejów i to są naprawdę fajni ludzie”. Ale tak jak podczas akcji #jestemLGBT, hejtu nie było.

Przed tym publicznym coming outem zadzwoniłem do Anki i powiedziałem: „Jesteś jedyną osobą, która mogłaby mnie powstrzymać. Jeżeli nie jesteś jeszcze na to gotowa, poczekam”. Ankę bolała jednak nagonka na LGBT tak samo jak mnie, rozumiała, że nie mogę stać biernie, że trzeba dać odpór. Rozumiała już też, że ona też jest ofiarą homofobii – gdyby związki homoseksualne były postrzegane w ten sam sposób co heteroseksualne, to małżeństw o mieszanych orientacjach seksualnych byłoby o wiele mniej.

Byłem wczoraj na kawie z nową koleżanką w pracy. Po tym gdy wspomniałem o moim partnerze, powiedziała, że podejrzewa swojego brata o to, że też jest gejem, ale boi się tego przyznać. Zapytała czy mógłbym z nim porozmawiać, by pomóc mu się otworzyć. „Ma 33 lata, mieszka z rodzicami i nigdy nie miał dziewczyny”. Koleżanka wymyśliła nawet, że zabierze niebawem na rodzinne wesele swojego super przystojnego kolegę geja, z nadzieją, że jej brat tym razem się nie oprze. Zacząłem więc zastanawiać się co mógłbym powiedzieć osobie, która nadal jest w szafie, jakim doświadczeniem mógłbym się podzielić.

img_2627

Co takiego musiało się stać bym przestał się bać i był dumny z bycia gejem?

1. Pozwoliłem sobie na doświadczenie bliskości z drugim mężczyzną, takiej która wykraczała poza ramy zwykłego kumpelstwa czy przyjaźni.

2. Zidentyfikowałem w sobie zinternalizowaną (często nieświadomie) homofobię i pracowałem nad tym by ją wykorzenić. Wysysamy ją z mlekiem matki, bardzo trudno się jej pozbyć, chyba w polskich warunkach nigdy nie można do końca, chociażby ze względu na pojawiające się ciągle w przestrzeni publicznej negatywne komunikaty. Takie sformułowania jak „coś jest ze mną nie tak”, „jestem od nich gorszy”, „mniej męski”, nawet jeżeli w części się od nich dystansujemy, są szkodliwe i blokujące. Długo na terapii walczyłem z głosem, który mówił „nie bądź taką ciotą!” – musiałem tym właśnie sformułowaniem nasiąknąć gdy dorastałem.

3. Obserwowałem coming outy innych i to co się po nich dzieje. Zazdrościłem wyoutowanym gejom swobody z jaką mogą żyć. Imponowało mi, że dawali świadectwo temu, że orientacja seksualna nie jest czymś co trzeba ukrywać (czyli czymś gorszym). Widziałem ludzi, którzy rozkwitają.

4. Zrozumiałem, że nie mogę (z definicji) bać się zmiany. To, że coś będzie inne, nie oznacza że będzie gorsze. A jest szansa, że będzie lepsze. Będą też straty, z którymi się zmierzę, ale ich nieuchronność nie powinna skutkować bezczynnością.

5. Zacząłem od małych kroków. Pierwsze coming outy mogą być jak zdobywanie Mount Everest w zimie, z każdym kolejnym było łatwiej. Ostatni jak miły spacer po słonecznej plaży.

6. Byłem przygotowany na ew. negatywną reakcję, miałem gotową „tarczę słowną”. Nie musiałem nigdy tych słów użyć, ale miałem je w zanadrzu: „To moje życie, chcę je przeżyć w prawdzie. To jaki ktoś ma kolor skóry czy orientację seksualną nie definiuje jego wartości. Przykro mi, że tego nie rozumiesz, mam nadzieję, że zmienisz zdanie.

7. I wreszcie, motywowała mnie myśl, że moja sytuacja się nie poprawi, tak długo jak będę współwinny „wycinania” gejów z otaczającej nas rzeczywistości, tak długo jak geje będą nierealnymi postaciami z seriali telewizyjnych, a nie synami, braćmi, ojcami, sąsiadami, kolegami w pracy, pracownikami, itd.

Podczas gdy w naszej ojczyźnie jest chwilowo ponuro, to w mojej małej ojczyźnie LGBT jest dobrze. Zrobiłem publiczny coming out. Wraz z Dariuszem, czytelnikiem Homomęża, stworzyliśmy grupę dyskusyjną i wsparcia „GAMMA Polska”, na której odbywają się ważne rozmowy (GAMMA pozwala właśnie m.in. na pierwsze kroki osobom, które dotychczas nie miały możliwości zrobić ich w swoim najbliższym otoczeniu). Mój związek z Danielem się rozwija, a Anka się zakochała!

Jedna myśl na temat “#jestemLGBT

  1. Dopiero dzisiaj trafiłyśmy na tego bloga, ale myślimy, że zostaniemy na dłużej!
    Życzymy dalej takiej pozytywności i optymizmu oraz wiele radości i miłości na co dzień.
    Pozdrawiamy cieplutko, babateam ❤️

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s